* Przepis oczywiście nie nadaje się dla osób, które z jakiegokolwiek powodu nie mogą pić alkoholu. *
Tę recepturę dostałam (czego nie trudno się po składnikach domyślić) od pewnego górala, a on z kolei – od swojej babki. Ceprem nie jestem, ale w pewnej obawie o swój nieprzyzwyczajony do czystego spirytusu organizm zmieniłam nieco proporcje, wypróbowałam i żyję, a nawet czuję się trochę lepiej. To, o czym należy pamiętać, to fakt, że NIE WOLNO ŁĄCZYĆ LEKÓW Z ALKOHOLEM, więc jeśli chcemy spróbować metody z syropem, na który przepis poniżej, absolutnie nie możemy tego dnia wziąć już żadnego innego lekarstwa. Druga ważna uwaga jest taka, że syrop rozgrzewa i jego główną funkcją jest spowodowanie, że się wypocimy i pozbędziemy toksyn, więc pijemy go PO KĄPIELI, ciepło opatuleni, najlepiej będąc uprzednio pod kołdrą, spod której się już nigdzie nie ruszymy!;)
SKŁADNIKI:
– 2 łyżki prawdziwego syropu malinowego (jeśli nie mamy własnego, polecam znakomity, bez konserwantów firmy Krokus; jest dostępny TUTAJ)
– 2 łyżki miodu (najtańszy i bardzo dobry dostaniemy TUTAJ)
– 2 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny
– łyżeczka spirytusu (w oryginalnym przepisie były to również 2 łyżki, jednak – jeśli się zdecydujemy na takie proporcje – pamiętajmy, że spirytus ma 95% alkoholu)
PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki porządnie wymieszać. Stworzy się nam gęsta, słodka i pyszna zawiesina, w której alkohol (podany w moich, bezpieczniejszych proporcjach) nie będzie w trakcie picia odczuwalny. Jednak po jakimś czasie zacznie nas od środka rozgrzewać. Nie ruszajmy się już z łóżka, dajmy mu podziałać i nie przekraczajmy jednej takiej dawki w ciągu dnia. Nie przesadźmy też z liczbą dni takie kuracji – myślę, że jeden, dwa w zupełności wystarczą. Jeśli nie – koniecznie wybierzmy się do lekarza!;)